O swoich sklepach pod szyldem Grene opowiada multifranczyzobiorca – Łukasz Jarkowski

|5 min. – czas czytania

Jak długo jest Pan związany z firmą?
Kontakt z firmą Kramp utrzymuję już od wielu lat. Moja firma Jarkowski AGROHANDEL funkcjonuje na rynku ponad 20 lat. Nasze drogi skrzyżowały się w 2017 roku, kiedy postanowiłem otworzyć pierwszy sklep franczyzowy pod marką Grene.


Co spowodowało, że podjął Pan decyzję o współpracy z marką Grene?
Moja firma od samego początku zajmowała się produktami z branży hodowli zwierząt, upraw, nawozów i środków ochrony roślin. Chciałem jednak rozszerzyć asortyment i pójść w kierunku produktów technicznych – części do maszyn. Projekt sklepu, który miałem w głowie zaczął nabierać innego kształtu. Grene to był inny asortyment niż ten, z którym ja miałem do czynienia, zawsze kusiło mnie, żeby móc rozszerzyć swoją działalność. Grene to obsługa bardzo kompleksowa, mająca szeroki asortyment. Oczywiście musiałem to przekalkulować, mówiąc najprościej sprawdzić czy ten biznes się opłaca.


Grene Latowicz to Pana pierwszy sklep. Jakie były kulisy jego otwarcia?
Tak, to był mój pierwszy punkt pod szyldem Grene. Pamiętam doskonale jak pewnego zimowego dnia przyjechał do mnie, do Węgrowa przedstawiciel Grene i powiedział mi, że otworzymy razem sklep. Popatrzyłem na niego jak na człowieka, który spadł z księżyca. Jednak to nie on się mylił. Kilka miesięcy później w 2017 roku otworzyłem sklep franczyzowy
w Latowiczu.

Jednak Latowicz to nie Pana jedyny sklep Grene. Ma ich Pan więcej w swoim portfolio. Czym się różnią?
Dziś prowadzę 4 punkty Grene. Latowicz bardzo dobrze wystartował. Wyniki cały czas szły do góry. W Staninie z kolei odkryłem duży potencjał, który wystarczy rozwinąć. Moje sklepy cały czas rosną w wynikach i to jest dla mnie bardzo miłe zaskoczenie. Grene świetnie wpisało się w ofertę asortymentową, którą chciałem sprzedawać. To pozwoliło na zakup kolejnego sklepu – w Sokołowie Podlaskim i na otwarcie punktu w Węgrowie. Wszystkie sklepy są oddalone min. 18 km od siebie. Nie stanowią dla siebie konkurencji, nazwałbym to raczej uzupełnieniem. Sklepy są podobne, choć nieco różnią się wynikami. Kluczem do wyników jest kadra. W dużym stopniu zysk sklepu zależy od pracowników. Uważam, że nie istnieje zjawisko, które niektórzy określają mianem złego/dobrego terenu. W każdej lokalizacji trzeba zaangażować swoje siły, pokazać energię i wykazać się profesjonalizmem, oferując jednocześnie szeroki wybór produktów. Droga do sukcesu jest wybrukowana pracą całego zespołu.


Marka Grene proponuje możliwość otwarcia nowego sklepu – od podstaw, ale także kupna funkcjonującego już sklepu Grene. Zaryzykował Pan i kupił sklep w Sokołowie Podlaskim. Jak wyglądał jego transfer?
Zgadza się, dokonałem zakupu sklepu Grene i widzę dużą różnicę - z korzyścią dla mnie. Mówię o kadrze. Pracownicy są profesjonalistami. Widać tutaj ogromny wkład marki Grene w ich przeszkolenie i przygotowanie do pracy w branży. Co do samej transformacji sklepu w punkt franczyzowy – sam transfer to nie jest długi i skomplikowany proces. Jeśli ktoś chce rozwijać firmę jest to bardzo dobre rozwiązanie. Otwarcie nowego sklepu zawsze wiąże się z ryzykiem - nigdy nie wiesz co będzie. Trzeba wypromować nowe miejsce, żeby weszło na określony poziom. Tu mamy gotowy koncept razem z towarem i od lat pracującą na siebie lokalizacją. W tej sytuacji lokalizacja odgrywała ważną rolę. Powiat sokołowski to typowy powiat rolniczy. Kiedy nadarzyła się okazja, by kupić już funkcjonujący sklep, nie wahałem się. 21.11.2018 otworzyliśmy na nowo Sokołów z tą samą kadrą, która pracowała tam wcześniej.  Dziś kierownikiem nowego sklepu w Węgrowie będzie właśnie jeden z pracowników Sokołowa.  

Węgrów, który został otwarty 25 lutego to sklep samoobsługowy. Skąd decyzja o otwarciu właśnie takiej placówki?
To nowy budynek – dokładnie 430 m2 powierzchni handlowej. Sklep wygląda rewelacyjnie. Jest przestrzenny, zapewnia klientowi komfort i łatwy dostęp do towaru na półkach. Wiem, że cała wizualizacja również będzie pracować na ten sklep. Oczywiście obawiam się o kradzieże. Sklep samoobsługowy to więcej pracy dla pracowników, ale z kolei to większa wygoda dla klientów. A jak wiadomo klient na pierwszym miejscu.


Dlaczego akurat Grene, a nie inna marka z branży?
Tak jak mówiłem – nigdy nie prowadziłem sprzedaży części do maszyn, a franczyza Grene pozwoliła mi znacznie poszerzyć ofertę. Poza tym to zwykła matematyka. Każdy z nas, prowadząc własny biznes liczy. Jednak do pewnych spraw podchodzi się intuicyjnie. Policzyłem koszty jakie wiążą się z prowadzeniem przedsiębiorstwa. Rozmawiałem z wieloma znajomymi z branży części rolniczych, odwiedziłem kilkanaście sklepów Grene w całej Polsce. Nie wszystko jest policzalne. Franczyza Grene okazała się być dla mnie odciążeniem finansowym i przede wszystkim dużym wsparciem.  

 

Czy trudno jest zarządzać tyloma sklepami?
Moim zdaniem - im więcej tym łatwiej. Ja żyję tą firmą. Mam zaufaną kadrę, która świetnie sobie radzi na sklepach. Czerpię dużo wiedzy od Kramp – jak zarządzać biznesem, jak zarządzać ludźmi. Wyciągam wnioski i wiele się uczę.


Czy multifranczyza to dobry pomysł na biznes?
Życie zweryfikuje biznes. Im więcej sklepów tym łatwiej nimi zarządzać. Ważne są finanse, rentowność przedsięwzięcia. Ja to monitoruję i moje sklepy rzeczywiście notują satysfakcjonujące mnie wzrosty. To nie jest biznes dla kogoś, kto chciałby odpoczywać, a biznes miałby się sam kręcić. Przy tym biznesie trzeba pracować, jak przy każdym. Ja widzę w tym sens, ale musi być spełnionych wiele warunków. Znam franczyzobiorców Grene, którzy z biznesu czerpią nie tylko ogromne zyski, ale też radość, a znam też takich, którzy się zwyczajnie się z tym męczą, ponieważ nie są zaangażowani. Franczyza Grene nie jest trudną franczyzą, nie ma twardych warunków, cechuje ją elastyczne podejście do franczyzobiorcy i duża chęć pomocy. Franczyzodawca, produkty i pracownicy jednak wszystkiego nie rozwiążą. Nikt nie zrobi za nas biznesu. Trzeba go wciąż doglądać. Dobrze jest mieć przy tym wsparcie dużej marki.


Czy będąc multifranczyzobiorcą odczuwa Pan wsparcie ze strony Kramp – właściciela marki Grene?
Nigdy nie mogłem narzekać. Mój dedykowany Konsultant ds. Rozwoju sieci Grene był nawet ponad moje oczekiwania. Kramp traktuje mnie od początku tak samo, co oznacza, że wszyscy franczyzobiorcy są na równej pozycji. Mam kolegę, który ze względu na koszty regałów wybrał franczyzę konkurencji. Teraz narzeka na brak wsparcia. A to jest biznes wieloletni. Wsparcie jest bardzo ważne, bez tego nie otworzyłbym sam sklepu rolniczo-technicznego. Kluczowa jest wiedza, dlatego wraz z moim zespołem sprzedażowym chętnie korzystam ze szkoleń w centrali. Cenię sobie to, że Retail Consultant Grene dba o dobre prosperowanie moich sklepów, o porządek, o wyniki. Wiem, że pracuje on dla marki Grene i firmy Kramp, ale czuję, że reprezentuje również moje sklepy. O to właśnie chodzi. Franczyza daje poczucie komfortu i bezpieczeństwa. Obok osoby inwestującej swój kapitał stoi partner – franczyzodawca. Na jego barkach można się oprzeć, otrzymując wsparcie techniczne, marketingowe i ciągły transfer wiedzy.

 

Więcej informacji o otwarciu sklepu Grene znajdziesz na www.franczyza-grene.pl


Udostępnij